"Two people can look at the same thing and see it differently." - Justin Bieber

czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 8

  Ważna notka pod rozdziałem.

 

- Tęskniłaś? - powiedziałem, łobuzersko się uśmiechając. Oparłem się o pień drzewa, z rękami w kieszeniach i wpatrywałem się w nią. Ona jednak nawet się nie odezwała, tylko odwróciła się i kierowała z powrotem do drzwi. Wskoczyłem na bramkę i przeskoczyłem ją, a następnie znalazłem się przed Terri.

 

 

---------------------------

 

 - Zaczekaj. - powiedziałem spokojnie.

- Na co mam czekać? Na ciebie? Znikającego i pojawiającego się królewicza? - prychnęła i złapała mnie za bark, a następnie przesunęła, chcąc wracać do domu.

- Nie. Przepraszam, nie chciałem wyjść wtedy z klubu, ale... musiałem. - urwałem. - Ja musiałem Terri.

- Niby dlaczego? W domu czeka na ciebie trójka dzieci i żona czy jak?! Nie rozśmieszaj mnie i zejdź mi z drogi. Nie dam się traktować jak rzecz po raz 50-siąty tego wieczoru.

- Nie. Wyszedłem, bo... bo nie mogłem się powstrzymać. 

- Od czego? - zapytała dziwnym głosem, nie wiedząc o co mi chodzi. 

- Od tego. - powiedziałem i złapałem jej twarz dłońmi. Zbliżając się powoli, pochyliłem się. Nasze usta dzieliły milimetry. Spojrzałem jej w oczy prosząc o pozwolenie, na co chyba mi je dała. Zbliżyłem się jeszcze bardziej i w końcu jej pełne, malinowe usta spoczęły na moich. Jej wargi doskonale komponowały się z moimi. Ułożyłem swój język przy jej wargach, prosząc o pozwolenie, którego mi nie dała. Postanowiłem rozegrać to inaczej. Moje ręce zjeżdżały po jej biodrach, aż w końcu spoczęły na jej pośladkach. Ścisnąłem je, na co Terri otworzyła buzię, a ja wykorzystując okazję wepchnąłem tam swój język. Uśmiechnąłem się przez pocałunek, bo było to zabawne rozegranie. Wtedy nasze języki zaczęły walkę. W końcu się od siebie oderwaliśmy.

- Wow... - powiedziałem z uśmiechem, oblizując usta. - Może chciałabyś to powtórzyć? - zapytałem, zabawnie poruszając brwiami.

- Uhmmm myślę, że to wystarczy. - powiedziała, na co spuściła głowę. Zarumieniła się. Oh, tak właśnie działam na kobiety.

- Hej, one są czerwone! - podniosłem jej twarz i wskazałem na jej policzki. Zaśmiałem się.

- Przestań Justin, to żenujące. - powiedziała nadal zawstydzona.

- Za to ty wcale nie byłaś żenująca. Byłaś smaczna... brzoskwinia? - zapytałem się, bo tak właśnie smakowały jej usta.

- Głupek! - krzyknęła, uderzając mnie w klatkę. Mrugnąłem do niej. - Muszę już iść.

- Uhm co?! Myślałem, że spędzimy ze sobą jeszcze trochę czasu. - powiedziałem zawiedzionym głosem.

- Jest dwunasta w nocy, geniuszu. Wszystko jest pozamykane. - zaśmiała się ze mnie.

- Rzeczywiście. - mruknąłem. - Więc zabiorę cię gdzieś innym razem.

- Oczywiście. - odpowiedziała, na co odwróciła się i gotowa była już pójść.

- Ale ja nawet nie mam twojego numeru! - krzyknąłem.

- Ups. - zaśmiała się. - A jak bardzo chcesz go mieć? - zapytała się podnosząc seksownie jedną brew do góry.

- Bardzo? Bardzo, bardzo. 

- Jakoś mnie to nie przekonuje. - zrobiła skrzywioną minę.

- Tak bardzo. - powiedziałem i znowu położyłem swoje usta na jej.

- Heeeej! Nie zapędzaj się! - rzuciła i wyjęła mój telefon z mojej kieszeni jeansów. Obserwowałem ją, na co oddała mi telefon. Spojrzałem na niego, gdzie wyświetlony był numer i podpisany Terri. Pasuje mi to, mam numer tej ślicznotki. - Cześć. - popatrzyła na mnie.

- Nie zapomniałaś czegoś? - powiedziałem jej i zrobiłem "dzióbek z ust".

- Ahh tak. - podeszła i obróciła moją twarz, całując mój policzek. 

- Do zobaczenia, Księżniczko. - mrugnąłem do niej, a ona zniknęła za drzwiami.

 

*** 


Teranee's view:

Obudziłam się przez słońce, które wlatywało przez okna do mojego pokoju. Spojrzałam na budzik - była godzina 8:15. Byłam rannym ptaszkiem. Wstałam i od razu pościeliłam łóżko. Ubrałam luźną bluzkę, odkrywającą kawałek mojego brzucha i dresy. Na głowie zrobiłam luźny koczek. Poszłam do łazienki, gdzie pomalowałam tylko rzęsy i położyłam na twarz puder. Następnie zeszłam na dół i zjadłam śniadanie. Była niedziela, więc niewiele mogłam robić. Miałam się pouczyć, ale niechętnie się do tego zabierałam. 

 

*rozmowa telefoniczna*

 

- Czas wstawać śpiochu! Jest dziesiąta godzina! - krzyknęłam entuzjastycznym głosem do mojej przyjaciółki.

- Uhmm, Terri? Tak, tak, wstaję już. - powiedziała jakby zakłopotana.

- Mia? Co ty do cholery robisz? 

- Ja? Nic, właśnie ścielę łóżko. - powiedziała. - Spotkamy się dzisiaj?

- Tak, wpadnę do ciebie o 13.

- Jasne, czekam.

- Pa wariatko. - zaśmiałam się.

- Hej! - rzuciła na pożegnanie. - Ufff, kupiła to. - usłyszałam jeszcze, bo Mia za późno się rozłączyła.

 

*koniec rozmowy telefonicznej*

 

A więc moja siostra coś przede mną kryje. Traktuję Mię jak siostrę, bo zachowujemy się, jakbyśmy nimi były. Będzie musiała mi wszystko wyjaśnić, gdy do niej przyjdę. Kończyłam właśnie robić zadanie, gdy usłyszałam dźwięk. Spojrzałam na telefon - dostałam wiadomość.

 

Od: Nieznany 

Jak się spało, śliczna?


Uhm, nie wiedziałam kto to. Dopiero potem przypomniałam sobie o Justinie.


Do: Nieznany

Justin, to ty?


Od: Nieznany

Nazywaj mnie jak chcesz, Księżniczko. ;)

Zaśmiałam się. Cholerny flirciarz.


Do: Justin 

Jasne złotko. ;)

Postanowiłam specjalnie tak do niego napisać. Po kilku sekundach otrzymałam odpowiedź.

 

Od: Justin

Podoba mi się ;) Będę dzisiaj u ciebie pod domem o godzinie 17, pasuje?

 

Do: Justin

W porządku, do zobaczenia x


Od: Justin

Nie zapomnij, xx


Och, na pewno nie zapomnę. Jeszcze go dobrze nie znałam, a już zdążyłam się z nim całować! Boże, Terri, co ty najlepszego robisz? 


Byłam już u Mii. Zrobiła mi gorącą czekoladę i poszłyśmy do niej na górę.

- Więc opowiadaj, krętaczko. - zaśmiałam się.

- Okej, ale nie bądź zła Terri. - powiedziała niepewnie, ze skrzywioną miną. Bałam się, czym może mnie zaskoczyć. 


--------------------------

 

cześć, podoba się? 

Słuchajcie. To nie ma sensu. Jeśli nikt tego nie czyta, to nie ma sensu pisania tego opowiadania. Dlatego jeśli nie będzie tu co najmniej 3 komentarzy, przestaję pisać. :( Przykro mi. 

wierzę w was i pozdrawiam. X