"Two people can look at the same thing and see it differently." - Justin Bieber

piątek, 21 marca 2014

Rozdział 9

Byłam już u Mii. Zrobiła mi gorącą czekoladę i poszłyśmy do niej na górę.

- Więc opowiadaj, krętaczko. - zaśmiałam się.

- Okej, ale nie bądź zła Terri. - powiedziała niepewnie, ze skrzywioną miną. Bałam się, czym może mnie zaskoczyć. 

 

 

------------------------------------------ 


- Lepiej zacznij mówić, bo już się boję.

- No więc... wczoraj, jak przyjechałyśmy z imprezy, to się rozeszłyśmy prawda? - zapytała, na co kiwnęłam głową. - No i wtedy szłam do domu no i zaczepił mnie jeden chłopak.

- Halo Mia, co to ma do rzeczy? - powiedziałam do niej, lekko zdezorientowana.

- No słuchaj do końca i nie przerywaj mi! - krzyknęła, na co się zaśmiałam pod nosem. - I zaprosiłam go wtedy do domu, bo to był Dylan, czyli ten, z którym tańczyłam przez cały czas na imprezie. No i właśnie... - wtedy wszystko zaczęło mi się układać.

- Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że wy... ? - rozszerzyłam oczy w zdziwieniu. Mia wtedy nie odpowiedziała, więc wiedziałam, że to prawda. Oni się ze sobą przespali. - Straciłaś dziewictwo z chłopakiem, którego tak naprawdę nie znasz?! 

- Przestań, Terri... wiem, że popełniłam błąd, nie wiem co robić. 

- Nooo świetnie! Też bym nie wiedziała! Nie mogę uwierzyć, ugh. Zabiję go! - krzyknęłam sfrustrowana. Chodziłam po pokoju w tą i z powrotem z nerwów. - Dobrze, uspokój się. Stało się i już nic nie zrobimy. - usiadłam na łóżku obok Mii i ją przytuliłam. - Będzie w porządku kochanie. - Tak naprawdę nie wiedziałam, jak jej pomóc. Ja nawet nie wiedziałam, czy ona tego żałuje czy też nie! Ale na razie ona musi odpocząć. Gdy tak rozmyślałam, spojrzałam na nią i zobaczyłam, że usnęła w moich objęciach. Pocałowałam jej czubek głowy i powoli wstałam.


Usnęłaś. Gdy się otrząśniesz, daj znać. Jestem z tobą słonko. Bardzo cię kocham, xo!

 

Napisałam jej kartkę z taką treścią i położyłam na jej biurku. Następnie wyszłam z jej domu. Spojrzałam na zegarek - było już po 17! Zasiedziałam się u Mii, a przecież Justin miał być pod moim domem o 17. Zaczęłam iść pospiesznym krokiem. Byłam już przy bramce, gdy nagle ktoś pociągnął mnie za rękę w ciemny zaułek.

- Witaj, ślicznotko. - nie zdążyłam odpowiedzieć, bo wtedy on, czyli Justin przycisnął swoje usta do moich! Co za bezczelny człowiek!

- Co ty wyprawiasz?! Chcesz, żebym dostała zawału?!

- Na mój widok? - powiedział z łobuzerskim uśmiechem.

- Och, nie, nie na twój widok. Naprawdę się przestraszyłam!

- Zrobiłem to, bo ktoś tutaj jest niepunktualny! - wziął mnie za rękę i szliśmy w stronę drzwi.

- Mhhhm, a mogę wiedzieć dlaczego trzymasz moją rękę? - zapytałam rozbawionym głosem.

- Świetnie ci w tych skarpetkach. - powiedział, by zmienić temat. Spojrzałam na swoje nogi i uświadomiłam sobie, że w tym pośpiechu nie ściągnęłam moich ciepłych, domowych skarpet.

- Będziesz coś chciał! - powiedziałam z pogardą w głosie, wystawiając mu język. On się tylko zaśmiał. Byliśmy już pod moim domem. - Chyba nie będziesz tu tak stał? - zapytałam gdy sama już weszłam do wnętrza.

- Hmm, no nie wiem. Jest ktoś? - zapytał z przechyloną głową, pokazując palcem na mój dom.

- A czy to ważne? Ale nie, nie ma. - powiedziałam i nie zdążyłam nic innego zrobić, bo wtedy Justin złapał mnie i wziął na ręce "jak pannę młodą". Kopniakiem zamknął wejściowe drzwi i pospiesznie ściągnął buty. - Co ty robisz?! Justin puść mnie! - krzyczałam śmiejąc się. Wbiegł tak ze mną po schodach.

- Dopiero wtedy, gdy tamto odwołasz... - zatrzymał się.

- Ale co odwołam?

- Wystawiłaś mi wtedy język jędzo! - rzucił rozbawionym głosem.

- Jędzo?! Och, na pewno tego nie odwołam. - gadaliśmy tak, a ja ciągle byłam na jego rękach. - Puść mnie noo! - w tym momencie rzucił się razem ze mną na łóżko. Zaśmiałam się, bo to było zabawne. - Jesteś niemożliwy. - powiedziałam do niego z uśmiechem na twarzy. On leżał na plecach, patrząc się na mnie, a ja na brzuchu, oparta na łokciach.

- I właśnie za to dasz mi całusa. - odpowiedział oblizując usta. Przybliżyłam się do jego twarzy, aby zrobić mu nadzieję, że będzie to długi i namiętny pocałunek, jednak szybko cmoknęłam go w usta i wróciłam do dawnej pozycji. - Tak się nie bawimy skarbie... - złapał moje ręce i położył je nad moją głową, nadal je trzymając. Pochylił się nade mną, popatrzył mi w oczy. Z uśmiechem zbliżył się i nasze gorące usta się złączyły. Pocałunek z minuty na minutę robił się coraz głębszy. Justin złapał jedną dłonią moją twarz, a drugą trzymał na moim biodrze. Zjechał swoimi ustami na moją szyję, ssąc ja i gryząc, a z moich ust wydobył się cichy jęk. Składał czułe pocałunki na mojej skórze, od linii szczęki aż po obojczyki. Wrócił wargami na moje usta, gdzie poprosił o pozwolenie. Bez wahania mu je dałam. Nasze języki rozpoczęły kolejną bitwę, gdy nagle usłyszeliśmy otwieranie wejściowych drzwi.

- Wróciłyśmy! Jest tu kto? - krzyknęła moja mama. Była z nią też Savannah, ponieważ słyszałam ich cichą rozmowę.

- Tak, tak. Jestem. - rzuciłam szybko, wstając i prostując swoje ubrania. Podeszłam do lustra, aby sprawdzić mój wygląd, który przypominał, jakbym przed chwilą skończyła uprawiać seks. - Idź, szybko! - szepnęłam do Justina, pchając go do mojej małej łazienki w pokoju. - Siedź i się nie odzywaj! - powiedziałam, kładąc palec na moich ustach.

- Oczywiście... - usłyszałam jeszcze jego jęki, gdy już zamknęłam drzwi. Zaśmiałam się, bo czasem był strasznym marudą.

- Dzień dobry, córeczko. - powiedziała moja mama, wchodząc do mojego pokoju z uśmiechem.

- Witaj mamo. - odpowiedziałam, wtórując jej uśmiech. 

- Terri... hmmm, czy tu nie było jakiegoś przystojniaka? - zapytała mnie, wąchając powietrze. Walnęłam się w myślach w głowę. Czy ten kretyn musiał się tak wypsikać?

- Och, skądże mamo. Tylko ci się wydaje. Josh tu był, bo chciał ode mnie lekcje. Nic więcej. - Josh to mój przyjaciel z klasy. Musiałam go w to wplątać, nie było innego wyjścia. Nagle w łazience coś spadło.

- Teranee, kto tam jest? - wskazała głową na drzwi łazienki.

- Okno jest tam otwarte, pewnie spadła pasta do zębów, czy coś. Idę to sprawdzić i przy okazji się wyszykuję, bo za chwilę wychodzę. - nadal kłamałam moją mamę, a ona to łatwo kupowała. Zaśmiałam się z mojej zdolności.

- Oczywiście. - powiedziała i pocałowała moją głowę. Następnie wyszła z pokoju.

- Ufffff, jakie szczęście.- powiedziałam, otwierając drzwi łazienki, z której wyszedł Justin.

- Jesteś niezła w kłamaniu, Księżniczko. - mrugnął do mnie. 

- Czy ty musiałeś się tak wypsikać?! - zapytałam wkurzona.

- Nie udawaj, że ci się to nie podoba. - rzucił oblizując usta.

- Niestety, nie mogę... - powiedziałam ciszej, żeby tego nie usłyszał.

- Słyszałem, skarbie. - podszedł do mnie od tyłu, łapiąc mnie w talii i dał buziaka w policzek. - Czekam na dole. Masz 5 minut! - krzyknął otwierając okno i zjeżdżając po metalowej rurze. Wyglądał dziś cholernie dobrze i musiałam zrobić tak, aby zwrócił na mnie swoją uwagę.


------------------------------------


dzień dobry! kto nie w szkole? :) mwahahaha.

 

Rozdział niesprawdzany, dodany na szybko, dla was! Oceniajcie kochani. 

I dziękuję za 3 komentarze pod poprzednim rozdziałem - tu też na was liczę!

#muchlove NATALA :)