"Two people can look at the same thing and see it differently." - Justin Bieber
wtorek, 13 maja 2014
Rozdział 19
Idąc
spokojnie, usłyszałam głośnie gwizdy. Odwróciłam się i nic nie
spostrzegłam. Szłam dalej, jednak po chwili znów ktoś do mnie zagwizdał.
Odwróciłam się ze zmarszczonymi brwiami i ujrzałam anioła. Tak, anioła,
gdyż jego wygląd momentalnie zwalił mnie z nóg.
Justin był ubrany w jeansy, które nisko opadały z jego bioder. Mimo tego miał na sobie pasek, kompletnie mu niepotrzebny. jego nogi zdobiły czarne supry, a na górze miał zwykłą, czarną bluzę. Oczywiście miał również fullcap, na który założył kaptur od bluzy. Wyglądał przecudownie. Gdy tylko go zobaczyłam, kąciki moich ust znacząco uniosły się w górę, a gdy Justin zobaczył mój uśmiech - odwzajemnił go.
Justin's view:
Obserwowałem ją, idąc za nią. Wyglądała wkurwiająco seksownie, mimo że nie miała na sobie miniówki ani nic z tych rzeczy. Nieziemski seksapil miała po prostu w naturze. Gwizdnąłem i schowałem się za drzewem, obserwując jej reakcję. Obróciła się i zrobiła minę rozkapryszonego dziecka. Zaśmiałem się na ten widok. Wyszedłem zza drzewa i zagwizdałem jeszcze raz. Teraz się jednak nie ukryłem. Obróciła się ponownie i w tym samym momencie prześwietliła mnie od stóp, do głów. Zrobiłem to samo, tyle że zostając dłużej na jej kobiecych zaokrągleniach. Sorry, ale to odruch mimowolny. Gdy zatrzymaliśmy się na swoich twarzach, oboje się uśmiechnęliśmy. Mimo że widziałem ją dzisiaj, zdążyłem już za nią zatęsknić. W jednym momencie Terri zerwała się i zaczęła biec w moją stronę. Rozszerzyłem ręce, aby mogła wpaść w mój uścisk, co zrobiła z rozpędu. Wtedy słyszałem tylko jej uroczy śmiech i chciałem, aby w tej chwili czas się zatrzymał. Chciałem tylko widzieć ją szczęśliwą.
- Dzień dobry, księżniczko. - mruknąłem jej do ucha, trzymając ją na rękach, nogi owinięte miała wokół moich bioder.
- Jest bardzo dobry. - pocałowała mój policzek.
- Za nic dostaję buziaki? - podniosłem brwi w uradowaniu. - Cholernie mi się to podoba.
- To był tylko jeden, niewinny całus. I to w policzek! - zmrużyła na mnie zabawnie oczy.
- Masz rację, dlatego chcę porządny, prawdziwy pocałunek. - posłałem jej łobuzerski uśmiech.
- Nic za darmo, skarbie. - wystawiła język.
- Nie rób tego.
- Czego? - zapytała, chyba nie wiedząc o co mi chodzi. - Ah. - załapała. - Tego? - wystawiła go ponownie.
- Terri... - ostrzegłem. Wtedy ona oblizała usta. Nie czekając postawiłem ją na ziemi, objąłem jej twarz i złączyłem swoje usta z jej. To nie było gorące, to było cholernie czułe. Chciałem podarować jej kolejny pocałunek, lecz w ostatniej chwili się wycofałem i mogłem wtedy ujrzeć Teranee z zamkniętymi oczami, zbliżającą się do moich ust. To było zabawne. Gdy nie poczuła moich ust blisko jej - otworzyła oczy.
- Justin! - zrobiła minę w kształcie "o". - To było niemiłe!
- Bo te "pocałunki" są trochę kiepskie... pokażę ci, co potrafię, ale później. - mrugnąłem zawadiacko.
- Co właśnie powiedziałeś?
- Że one są... - przerwałem. - kiepskie?
- Więc jeśli są kiepskie, więcej ich nie będzie. - rzuciła sarkastyczny uśmiech i udawała urażoną. Dopiero chwilę po tym spostrzegłem, że ona nie nie udawała - obraziła się! Musiałem wtedy robić podchody, typu muskanie szyi, jej ust, płatka ucha. To pomogło.
Udaliśmy się do pobliskiej restauracji. Podszedł kelner i widziałem, że Terri zawiesiła na nim oko.
- Co podać? - zapytał, wpatrując się w nią.
- Dwie szklanki wody. - odpowiedziałem sucho, aby zerwał z niej wzrok. Jednak nadal się gapił. - Nie powiedziałem wyraźnie? - przechyliłem głowę, patrząc na tego debila, który myślał, że poderwie Terri. Wtedy ona kopnęła mnie pod stolikiem. Jednak nawet tego nie poczułem. - A teraz stąd spieprzaj. - wskazałem na ladę, aby robił to, co do niego należy.
- Co to było? - zmarszczyła brwi Terri, była rozbawiona.
- Ten frajer chyba myślał, że zdoła zwrócić na siebie twoją uwagę.
- A co jeśli... zwrócił? - podniosła jedną brew.
- Terri, nawet mnie nie wkurwiaj... - zacząłem.
- No dobrze już, dobrze, mój ty buntowniku. - powiedziała jak do małego dziecka. Pochyliła się nad stołem, aby dać mi całusa. Złapała już mój policzek, jednak zatrzymała się. - Ah, zapomniałam, że moje pocałunki są kiepskie. - że też sobie kurwa musiała teraz o tym przypomnieć.
- Nie to miałem wtedy na myśli... chodziło mi o to, że to jest nic w porównaniu do tego, co nastąpi w najbliższym czasie. - oblizałem usta, uśmiechając się na samą myśl. Wtedy Teranee się zawstydziła. Spuściła głowę i zakryła się włosami. - Kochanie, ty chyba się nie zarumieniłaś? - rzuciłem sarkazmem.
- Zamknij się, proszę. - warknęła. Chciała być groźna, ale była bardziej urocza.
Teranee's view:
Siedzieliśmy jeszcze trochę w restauracji. Zdecydowaliśmy się później na jedzenie, które właśnie konsumowaliśmy.
- Justin - zaczęłam zdanie, jedząc. - wiesz o tym, że jutro idę do szkoły?
- To chyba normalne, skarbie, prawda? - odpowiedział zwyczajnie.
- I wiesz co to znaczy? - upiłam łyk wody.
- Że będziesz przez wszystkie lekcje o mnie myślała i że będziesz wyczekiwała całymi dniami na nasze spotkanie i... - przerwałam mu.
- Nie, narcyzie. To znaczy, że nie będziemy widywać się często. - powiedziałam nieco smutniej. Na samą myśl o tym, że miałabym nie widywać się z Justinem przez kilka dnia, zrobiło mi się słabo.
- Chyba żartujesz. - on aż przestał jeść. Wiedziałam, że nie chciał tego tak mocno, jak ja, ale to było nieuniknione. Szkoła dużo wymagała, a tym bardziej, że kończyłam pierwszą liceum i musiałam starać się o dobre wyniki.
- Nie, Justin. Nie żartuję. - złączyłam usta. - Przykro mi. - wydęłam dolną wargę.
- Damy radę, kochanie. Chyba nie sądzisz, że mógłbym wytrzymać bez ciebie dłużej niż dwa dni? - posłał mi uśmiech mówiący nie-próbuj-w-to-wątpić.
- Jesteś słodki. - odwzajemniłam uśmiech, pokazując szereg białych zębów.
- Nie, nie jestem słodki. - zaprzeczył.
- Właśnie, że jesteś.
- Wszystko, tylko nie słodki. - był uparty.
- Więc jaki chcesz być? Kochany? Uroczy? - przygryzłam w rozbawieniu wargę.
- Jestem gorący, skarbie. Więc tak możesz mnie nazywać. - dotknął mojego uda pod stolikiem. Wtedy zrobiło mi się cieplej. Zastanawiałam się, czy nie powiedzieć mu o tym, że Douper był u mnie w szpitalu, ale nie chciałam psuć atmosfery, więc nie ruszałam tego tematu. Robiło się coraz później, więc musieliśmy się już zbierać. Spojrzałam na telefon - 2 nieodebrane połączenia. Nie traciłam czasu na sprawdzanie kto to mógł być, bo wiedziałam, że to mama lub tata. Zostawiliśmy pieniądze na stoliku i wyszliśmy z restauracji. Justin postanowił mnie odwieźć, więc pozwoliłam mu na to. Wiedziałam, że rozstanie z nim będzie trudne i tak było.
- Dziękuję za dzisiejszy dzień. - dotknęłam jego dłoń. - Było cudownie.
- Wiem. Jutro powtórka? - oblizał usta.
- Mówiłam ci coś...
- Oj tak, szkoła, szkoła. - kręcił głową i wywracał oczami. - Wyluzuj, Terri. To tylko budynek, w którym słuchasz pierdolonych gadek nauczycieli.
- Dla ciebie to tylko bezsensowne gadki, a dla mnie to coś ważniejszego. A właśnie, gdzie się edukujesz, kochanie? - powiedziałam sarkastycznie, bo dobrze wiedziałam, że Justin rzucił szkołę, jednak powody były mi nieznane.
- Innym razem, shawty. - mrugnął.
- Będę już szła. - złapałam za uchwyt, by otworzyć drzwi.
- Chyba nie sądzisz, że tak po prostu cię puszczę? - zrobił skwaszoną minę.
- A czego oczekujesz? - zdążyłam wymówić te słowa i wtedy Justin pochylił się wtedy i z pasją musnął moje usta. Złapał delikatnie mój kark i kontynuował. Przechyliłam głowę, aby miał lepszy dostęp. Otworzyłam lekko usta, co Justin świetnie wykorzystał i zdążył wcisnąć tam swój język. Podniósł moją nogę i przeniósł ją, a następnie umieścił mnie na swoich kolanach. Trzymałam jego policzek, a drugą ręką delikatnie szarpałam jego włosy. Z jego ust uciekł jęk. Przeniósł swoje usta na moja szyję i delikatnie ją ssał. Czułam się fantastycznie. Jednak jeszcze chwila i posunęlibyśmy się za daleko.
- Justin...
- Oczywiście. - oderwał swoje usta od mojego ciała. - Wszystko w porządku?
- Tak... - zarumieniłam się.
- Ja... przepraszam. - przygryzł wargę.
- Nie masz za co. - odpowiedziałam. - Hej - podniosłam jego podbródek, aby mógł spojrzeć mi w oczy. - naprawdę mi się podobało.
- To się cieszę. - musnął moje usta.
- Teraz już naprawdę będę szła. - rzuciłam.
- Jasne. Do zobaczenia, księżniczko. - pocałowałam go i zeszłam z jego kolan.
- Do zobaczenia. - następnie wyszłam z jego auta i skierowałam się w stronę domu. Jeszcze raz się obróciłam i wysłałam mu buziaka, co odwzajemnił. Poczekał, aż bezpiecznie wejdę do domu i odjechał. Spojrzałam na zegarek w telefonie - 23:15. Trochę się zasiedziałam. Weszłam do salonu, gdzie siedział tata.
- Cześć tato. - spojrzałam na niego z obawą, że będzie na mnie zły, jednak mimo moim obawom, nie było tak, jak przypuszczałam.
Podbijamy stawkę - 8 komentarzy i wtedy pojawi się rozdział :)
może myślicie, że dużo od was wymagam etc., ale chcę po prostu poznać wasze opinie co do mojego opowiadania.
nie miałam dzisiaj dodawać rozdziału, ale pomyślałam, że może być wam przykro, że proszę o komentarze i gdy już spełniacie moją prośbę - nie dodaję rozdziału. Tak więc postarałam się i zrobiłam co w mojej mocy, aby wam dogodzić.
dziękuję jeszcze raz za komentarze i wyświetlenia - to naprawdę daje mi dużo weny i wiary w to, co robię.
Oczywiście - możecie mnie odwiedzić tu ask i tu twitter.
Świetny <3 Jej wstawiłam 1 komentarz <3
OdpowiedzUsuńSUPERRRR !!! JA CHCE NEXTA !!! DODAJ SZYBKO PROSZĘ <333333
OdpowiedzUsuńCudowny! *.*
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się nexta! <3 uwielbiam to!!! *_*
doby rozdział :) Będe czytać
OdpowiedzUsuńczekamm <3
OdpowiedzUsuńNo ładny ładny przeczytam nn
OdpowiedzUsuń