"Two people can look at the same thing and see it differently." - Justin Bieber
środa, 19 lutego 2014
Prolog
Teranee's view:
Zostałam
obudzona po godzinie 12:00, przez moją mamę, która krzyczała na mnie z
dołu. Otworzyłam oczy i z powrotem je zamknęłam, bo w ogóle nie chciało
mi się wstawać. Zakryłam głowę poduszką i miałam zamiar ponownie zasnąć,
kiedy ktoś gwałtownie wtargnął do mojego pokoju. Wtedy byłam już
naprawdę zdenerwowana.
-
Teranee wołam cię przecież od 10 minut, a ty nie reagujesz! Nie wiem,
co się z tobą dzie... - nie zdążyła dokończyć, bo jej przerwałam. Wiem,
że gdy jeden mówi, to drugi słucha blablabla, ale mnie to jakoś
specjalnie nie obchodzi.
-
A więc teraz to tak wita się matka z córką? Cześć mamusiu, też bardzo
cię kocham. - wypowiedziałam te słowa, które były przepełnione
sarkazmem. Widziałam minę mojej mamy, która była nieciekawa.
Zdenerwowała się jeszcze bardziej, co spowodowało ściągnięcie mojej
kołdry z mojego łóżka. To był dla mnie cios poniżej pasa. Nienawidziłam,
gdy ktoś mi tak robił!
-
Wstawaj i to w tej chwili! Masz lekarza na 13:30, a jest już 12:25! -
wciąż krzyczała. Byłam umówiona na wizytę u lekarza, bo w ostatnim
czasie miałam często zawroty głowy i cholernie źle się czułam. Jednak
miałam już dość jej piskliwego głosu.
-
Albo wyjdziesz stąd sama albo ja pomogę ci to zrobić... - to prawda,
nie miałam zbytnio szacunku do rodziców, ale to dlatego, że traktowali
mnie jak 5-letnią dziewczynkę.
- Pamiętaj, że ja nie będę cię odwiedzać w szpitalu.
-
Nawet bym tego nie chciała. - musiałam się odgryźć. Takie kłótnie
zdarzały się hmmm... codziennie? Nie miałam dobrych kontaktów z mamą.
Lepiej dogadywałam się z tatą.
Postanowiłam
w końcu się wyszykować, zaczynając od wstania. Gdy miałam już uczesane
włosy i byłam pomalowana, stanęłam przy swojej szafie. Moje ubrania
ograniczały się do kilkunastu miniówek i bluzek z dekoltem. Nic więcej
nie było mi potrzebne. Ubrałam więc krótką spódniczkę i bluzkę przed
pępek. Nie chcę być chwalipiętą, ale moje ciało jest naprawdę w dobrym
stanie. Dzięki temu mogę ubierać skąpe ciuchy. Kiedy byłam już
wyszykowana, zeszłam na dół, nie jedząc nawet śniadania, bo u lekarza
miałam być badana naczczo.
-
Do widzenia, państwo sztywni! - krzyknęłam tylko do moich rodziców,
wychodząc z domu. To właśnie o nich sądziłam.. byli strasznymi
sztywniakami.
***
Po
półgodzinnej drodze, byłam na miejscu. Weszłam do amerykańskiej
przychodni. Moje oczy rozszerzyły się na widok ilości osób czekających
na swoją kolej. Usiadłam na jednym z krzeseł, wszystkie spojrzenia były
zwrócone na mnie z powodu mojego ubioru. Szczerze? Miałam ich wszystkich
w dupie. Kiedy już chciałam włączyć muzykę w słuchawkach, kobieta w
białym ubraniu wyszła z sali.
- Pani Causser proszona do gabinetu! - zerwałam się z miejsca zdziwiona. Weszłam do gabinetu.
***
Po
około 40 minutach wizyty, wyszłam w końcu z gabinetu. Byłam załamana.
Od tamtego momentu moje życie co chwilę mnie zaskakiwało...
---------------------------
prolog
gotowy! Nie wiem, czy jest długi czy krótki, ale taki napisałam, więc
proszę przeczytajcie go!!! :( na początku jest zawsze nudno... ale potem
się rozkręca. Oceniajcie misie! :) proszę, komentujcie bo jeśli was nie
będzie, to moje opowiadanie nie będzie miało sensu. Pozdrawiam. xx, nat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz