"Two people can look at the same thing and see it differently." - Justin Bieber

środa, 19 lutego 2014

Rozdział 1

Po około 40 minutach wizyty, wyszłam w końcu z gabinetu. Byłam załamana. Od tamtego momentu moje życie co chwilę mnie zaskakiwało...

*** 

Lekarz powiedział mi, że będę musiała jak najszybciej przyjechać do szpitala i zostać tam, bo mój stan z dnia na dzień jest gorszy. Owszem, argumentowałam się, że ze mną wszystko w porządku, że świetnie się czuję i nie wyglądam tak źle, ale lekarz przecież wiedział lepiej. Podobno to coś bardzo poważnego, coś, czego nie mogę lekceważyć. Załamałam się. Załamałam się, ale nie chciałam tego pokazywać. Jestem znana z twardzielki, chłopczycy i tak dalej... dlatego teraz nie mogę pokazać wszystkim, że moje serce powoli się kruszy. Chciałam od razu po wizycie zadzwonić do mamy i powiedzieć jej o wszystkim, ale stwierdziłam, że najlepiej będzie powiadomić ją o tym w domu. Wychodziłam już z przychodni, gdy nieznana kobieta mnie zaczepiła.

- Przepraszam, wiesz może w którym gabinecie przyjmuje doktor *Laughs? - zapytała mnie bardzo nieśmiało. Kobieta miała na oko około 40 lat. Była ładnie ubrana, widać było, że o siebie dba. Jednak z jej oczu mogłam wyczytać ból, smutek i strach. 

- Oczywiście, że wiem. To mój lekarz prowadzący. - odpowiedziałam ze szczerym uśmiechem na twarzy. Ona ledwo podniosła kąciki swoich ust do góry. Zaprowadziłam ją pod gabinet i chciałam już odejść. Było mi jej bardzo szkoda, dlatego postanowiłam zapytać co się dzieje. - Mogłabym pani jakoś pomóc? Nie jest pani chyba w najlepszym humorze...

- Dziękuję za chęci, młoda panienko, ale wydaje mi się, że nie możesz mi w żaden sposób pomóc. Naprawdę bardzo dziękuję. - tym razem jej uśmiech był większy. Po tym odwróciła się i weszła do gabinetu. Wiedziałam już, że do końca tego dnia moje myśli będą dotyczyły wyłącznie tej kobiety. Nie jestem uczuciowa ani wrażliwa, ale czasem jednak coś może chwycić mnie za serce... Szłam już na autobus. Byłam zamyślona. Myślałam o dzisiejszym dniu, a szczególnie o mojej sytuacji. Myślę, że trochę się bałam. Moje myśli odciągnął mój dzwoniący telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni i spojrzałam na ekran, na którym był napis: Mia :*. Dzwoniła moja przyjaciółka.

 

*rozmowa telefoniczna* 

- Halo? 

- Teranee? Cześć kochanie! Wiem, że jesteś mną rozczarowana. Wiem, że miałam być z tobą u tego cholernego lekarza... przepraszam. Naprawdę bardzo cię przepraszam, ale wstałam jakieś 15 minut temu! - Mia była mieszanką dwóch charakterów: była opiekuńcza, a zarazem tajemnicza, zaczepna. Dla mnie zawsze pokazywała oczywiście tą lepszą stronę.

- Przestań, głupku. Wcale nie jestem rozczarowana. Dziwne byłoby, gdybyś wstała o godzinie 8, bo nie wiem czy pamiętasz, ale balowałyśmy do białego rana... - wtedy obydwie się roześmiałyśmy. Miałyśmy wspólny język i to było cudowne. 

- Cokolwiek pomoże ci w nocy spać... Powiedz mi lepiej, jak u lekarza?

- Ugh, nie mam dobrych wieści. Ale to nie rozmowa na telefon. Przyjdź do mnie dzisiaj wieczorem. I przynieś ze sobą coś na kaca... to przez ciebie mała suko! 

- Jesteś okropna! Jestem twoją przyjaciółką, "mała suko"! Będę o 19.

- Oczywiście, zawsze czekam. - wypowiedziałam te ostatnie słowa, śmiejąc się pod nosem. 

 

*koniec rozmowy telefonicznej*

 

Miałam jakiś dziwnie dobry humor, jak na mój stan. Ale to chyba plus dla mnie. Gdy się rozłączyłam i zdążyłam ocknąć, musiałam już wysiadać z autobusu. Jeszcze jakieś 5 minut drogi i będę w domu. I tak właśnie było. Po kilku minutach ściągałam już kurtkę i buty. Weszłam do kuchni, zdziwiona, bo nikogo tam nie było.

- Mamoooo! Tatooo! Gdzie jesteście?! - krzyknęłam.

- Nie ma ich. Musieli coś pilnie załatwić. - zza rogu wyszła moja siostra. Nigdy nie rozmawiałam z nią zbyt dużo. Ona zawsze chciała nawiązać jakiś kontakt, ale jej na to nie pozwalałam. Miałam jakąś granicę, której ona nie mogła przekroczyć. 

- Och, wygląda na to, że jesteśmy tutaj same, siostrzyczko. - taka już byłam! Dla niektórych osób nie umiałam być prawdziwie miła. 

- Taaaaa, jesteśmy i chciałabym z tobą porozmawiać. 

 

Savannah's view:

Chciałam w końcu przeprowadzić z moją siostrą szczerą rozmowę. Nie rozumiem, dlaczego mnie tak nienawidziła. Bardzo ją kochałam i to nie była żadnego rodzaju ściema.

- Słuchaj, Terri. Co jest we mnie nie tak? Co mam w sobie zmienić, abyś poczuła w końcu, że łączy nas ta sama krew? - byłam zdziwiona moim słownictwem, ale no hej! Miałam zamiar iść w kierunku humanistyki!

- A czy ja muszę to czuć? Proszę cię, Savann nie bądź śmieszna. - odpowiedziała mi, jak zwykle opryskliwie.

- Zrozum to w końcu, że jesteśmy siostrami, czy tego chcesz czy nie! To się nie zmieni, dlatego że ty tak chcesz. Spróbuj się chociaż ze mną dogadać, bo to udręczające mieszkać w tym samym domu z osobą, z którą nie ma się wspólnego języka.

- Od czego to się do cholery zaczęło?! Kto zechciał być córeczką mamusi i tatusia?! Kto się im kurwa upodobał?! Nie wiem czy to zauważyliście, ale zepchnęliście mnie na drugi tor! - jej słowa były dla mnie szokiem. Czy tak naprawdę było? Czy ja tego nie zauważałam?

- Przestań Terri... wcale tak nie... - nie dokończyłam, bo moja siostra się kurwesko wtrąciła.

- Zamknij już tą swoją jebaną buzię! Nie mam szacunku do żadnego z was, bo tak naprawdę wy też go do mnie nie macie! Nie zauważyłaś jak traktują mnie rodzice?! Czy naprawdę tego nie widzisz? Może byłoby dobrze w końcu przestać patrzeć tylko na swoje odbicie w lustrze i zwrócić uwagę na nasz dom! - wtedy moja szczęka mi opadła. Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo Teranee zaczęła płakać. Nie wiedziałam jak ją uspokoić.

- Tylko nie płacz, proszę. Nie znoszę, gdy to robisz.. - chciałam do niej podejść, ale od razu mnie odepchnęła, a sama upadła na podłogę. - Przestań tak gównianie żartować! To nie jest śmieszne! - krzyczałam, ale ona dalej nie wstawała. - Teranee Causser wstawaj w tej chwili! - wtedy też nie wstała. Wiedziałam już, że ona nie żartuje. 

--------------------------------------- 

 

*Laughs - nazwisko lekarza, które jest wymyślone. 

pierwszy rozdział - oto jest. ;) No, dzieje się coraz więcej... czytajcie i oceniajcie. PROSZĘ, SKOMENTUJCIE. JEŚLI TO CZYTACIE, TO NAPISZCIE COKOLWIEK!!!

kocham all! Nati, xx :)

2 komentarze: